Update- bo widzę , że sprawdzasz.

Geri wrócił dziś do domu po prawie dwóch tygodniach w szpitalu. Chudy, trochę zbity z tropu, ale cały. Najbliższe tygodnie pokażą, czy implant z cyklosporyny zrobi to, co miał zrobić i czy cała operacja okaże się sukcesem. Rachunek za tę akcję będę spłacać jeszcze długo, ale jeśli to zadziała, to było warte każdego grosza i paru kolejnych. Dodatkowo rodzina i przyjaciele kolejny raz dowiodli , że może i mamy trudne charaktery ale mogę na nich liczyć jak na nikogo innego. Każdemu życzę bym miał na kogo liczyć w takich chwilach. Sama bym się rozpadła.

Dimmusiowy ogon na ostatniej kontroli wyglądał lepiej. Dostał co prawda jeszcze tydzień antybiotyku, ale jeśli jutro wszystko będzie w porządku, to dostanie szczepienie i będę mogła w końcu trochę odetchnąć. Tu z Kolei Szacunowy staje na wysokości zadania. wzorowy tateł Piecholka. 

Głupi rok. Oby teraz to już tylko z górki na pazurki.

Dostałam awans i oficjalnie wszystkie weekeny mam wolne-pierwszy raz od czasu jak zaczełam pracować zarobkowo- czyli przeszło pierwszy raz od 16 lat. :)

Jutro firmowa christmas dinner, a w weekend może jakiś maraton gier z Sandałami  Poprzedni w który u nich gościłam, skończył się żołądkowymi turbulencjami po jednym piwie i kieliszku szkarłatnego wina. Wygląda na to, że oficjalnie schodzę na psy. Oby w gry szło mi lepiej niż w picie :) 



Komentarze