Czasami trzeba zniknąć na chwilę, by nie przepaść na zawsze.

Trzymajcie mocno kciuki dziś i w najbliższych dniach.
Bardzo mi się przyda odrobina szczęścia, bo wszystkie moje „ja”, w trosce o wspólny mental health, marzą tylko o tym, żeby to był już koniec tej czarnej serii.

Geri jest w trasie  do kliniki w Gnieźnie na operację wszczepienia implantu z cyklosporyną i własnie dostałam info że rozwalił sobie chore oko w transporcie...Nie bardzo wiem co teraz i czy zabieg aktualny.

Dimmuś z kolei miał tydzień sterydu, potem antybiotyk, teraz zaczynamy drugi tydzień. Jeśli za tydzień nie będzie poprawy i wejdzie martwica, też może skończyć się operacją. Happy tail syndrome – o ironio.
Biega z opatrunkiem zrobionym ze strzykawki i wygląda jak włochaty skorpion.

Także tak.
Głupi rok.
Fuj, 2025 – idź już sobie.


Komentarze

Prześlij komentarz