Pumpkin Latte - czyli znowu mamy wrzesień.
Omelette du fromage świecie.
Nie mam za wiele dobrego do napisania ostatnio. Może dlatego przestałam pisać. Mamy już wrzesień. Dziś po pracy śmiagam do Polski na trzy tygodnie po 7 miesiącach niebytu. Trochę się cieszę , ale chyba nie tak jak kiedyś bywało. Cieszę się, że zobaczę rodzinę,przyjaciół i Geryona ale jakoś duch miejskiej wiraszki nieco mnie opuścił. Na urlopach zwykle jednak bywa bardziej przykro niż radośnie. Weszłam rano na FB i zobaczyłam , że dziś karaoke w Merlinie- (czyżby przeznaczenie :)?) może skoczę odwiedzić stare kąty prosto z samolotu jak się wyrobię.
W najbliższą sobote spotkanie z Madzią i ostatni dzień ogródka - może go odwiedzimy a w niedziele szkolenie u Martyny w stajni. I tak o. Zaraz też skończe 33 rok życia i zacznę nowy 34. Może uda się zjeść z rodzicami i rodzeństwem jakąś dobrą kolacyjke. Chinkinali ze szpinakiem za mną chodzą -jakież one były pyszne.
Troszkę się wydarzyło w międzyczasie. Dimmuś nas nastraszył kennelowym kaszlem ale doszedł do siebie i skończyło się tylko na strachu i rachunku 300GBP u Weta. Geryon ma miesięczną ślepotę, [narazie i oby tak zostało] w lewym oku. Choroba jest nieuleczalna i w 50-60% przypadków prowadzi do ślepoty. Miałam z tego powodu małą załamkę ale staram się trzymać dla niego. Ostatnio atak miał w czerwcu. Wtedy padła diagnoza. Wtedy też musiałam odwołać lipcowy urlop ze względu na koszta. Niestety dzisiaj Danka znowu zgłosiła problem z okiem więc wzywałam weta na cito -5 wizyta od Końca czerwa, Nie było mnie w Polsce 7 miesięcy a teraz tuż przed przyjazdem taka przykra niespodzianka. Chyba za dużo nie popracujemy no i finansowo zaczynam się zastanawiać czy to wszystko jeszcze uciagnę i czy nie przeliczyłam się z tym marzeniem. Nie chcę go zawieść i nie chce by cierpiał przez moją nieodpowiedzialność. Takie ciągłe ciułanie od wypłaty do wypłaty i zastanawianie się czy starczy na weta męczy psychicznie. Kupiłam konia by był ze mną I by codziennie po pracy móc żyć tym snem. Gdy już było tak blisko celu i momentu by go tu ściągnąć -wszystko legło w gruzach.Jakoś tak amoistnie przy okazji schudłam ponad 10 kg jedząc pizze z lidla. Spłacam nowe siodło- niestety stare nie chce się sprzedać a podobne osiągają obecnie połowe jego ceny - Wygląda na to , że ostro przepłaciłam i za stare i za nowe- Jakbym była za bogata.
Szukam nowej pracy- w starej chyba już się wyczerpałam- obiecywany od grudnia awans jakoś nie nadszedł przez co czuje się sfrustowana i wykorzystywana... a to chyba nie o to, w życiu chodzi.
Bez sensu marudzić.
Jakos mi się nie chce przez to pisać.
Musicie mi wybaczyć, dopisze coś gdy poczuje się lepiej.
Mam nadzieję, że u Was jest dobrze.
Trzymajcie się ciepło a ja znikam na chwilę
Ps. Jeśli wpada tu ktoś kto ma ochotę się zobaczyć a i ja mogę takową odwzajemniać pisać na Whats up.

Komentarze
Prześlij komentarz