Tak przy piątku.

Względność, względność wszystko wzgledność.

Żyjemy w świecie, w którym państwo wydaje 17 milionów na odnowienie jakichś średniowiecznych organów – by dbać o historię i naszą tożsamość kulturową.

Na tym samym świecie małe dzieci, a generalnie ludzie wszelkich maści, umierają, nie mogąc zebrać funduszy na nierefundowane leki – często w rzeczywistości warte śmieszny odsetek ceny rynkowej.

Żyjemy w świecie, gdzie ludzie masowo umierają z powodu przesytu wszelkiego rodzaju, a inni, ulicę dalej, z powodu skrajnego niedosytu.

To wszystko opakowujemy w papierek jakichś wartości, moralności.

Wyższości człowieka nad innymi gatunkami.

Że świadomość.

Że dusza.

Na tym samym świecie, na którym wysyłamy dzieciaki na niepotrzebne wojny, tysiące ludzi bulwersuje myśl o aborcji czy eutanazji.

Toć życie ludzkie to wartość nad wartościami...

Wiadomka.

No chyba, że chodzi o geja lub lewaka.*

*(Każdy może sobie tu podstawić, co mu pasuje z podzbioru "Oni", nie "My").

Dzisiaj przeczytałam, że pozostaje nam się modlić, by Trump dotrzymał obietnic związanych z Polską. Abstrahując od tego, że jestem agnostykiem i coraz bliżej mi do wiary, że wszechświat to komputer kwantowy... to

... do kogo chcą się modlić ci wszyscy ludzie?

Do tego samego Boga, do którego modliły się matki ukraińskich dzieci dzień przed napaścią Rosjan?

Czy może do tego, do którego modlą się mamy Rosjan za powodzenie misji na Ukrainie?

Czy to ten sam Bóg, do którego modli się Izrael...?

A wtedy – jakie ma układy z Bogiem miażdżonych Palestyńczyków?

Nie ogarniam tej kuwety.

Niby nic nowego, ale ten dysonans nie daje mi żyć.

Przynajmniej na trzeźwo, bez częstych strzałów dopaminy.

Do urlopu – maraton w pracy.

12 dni.

Dzisiaj jakoś spokojnie.

W niedzielę test dla Niemców.

No, zobaczymy.

Ps. Można się też modlić do thermomixa V7 za 7koła. Wiadomo.


Komentarze