Aktywna Sobota
Omelette du fromage świecie :)
Obudziłam się o 7 bez budzika ! Szok i niedowierzanie. Niezwykle rzadko budzę się wyspana i skora do działania. Zwykle jak za karę. Dziś było inaczej .
Wyskoczyłam z łóżka niemalże od razu. Włączyłam książkę "Anima Vilis " i otworzyłam okno , odsłaniając zasłony. Przy okazji opryskałam pana egzotycznego - nieznanego gatunku by zdrowo rósł i cieszył oko. Kwiatom które zostają podarowane bez okazji , ewidentnie wiedzie się jakoś najlepiej . Urodzinowa Lilia prawie mi uschła. Lubię takie zielone liście bez jakiś udziwnień , kwiatów i pyłków.
No ale do brzegu. Ubrałam Dimmusiowi szelki i ruszyliśmy na spacer. Niby wszystko dobrze wesoły i fajnie ale coś nie ma dziś apetytu i żre trawsko co wskazywałoby na problemy żołądkowe. Zmartwiłam się trochę. Trzeba go poobserwować.
Potem spakowałam plecak i walcząc z myślami zdecydowałam się na odważniejszą opcję. Rower.
Ruszyłam nim po raz pierwszy na siłownio- basen. To nie są proste rzeczy. Rower nie ma wspomagaczy ani amortyzatorów a tu dużo górek jest. Nastepny będzie elektryczny jak nic.
Teraz pije sobie urodzinową kawkę (prezent od siłowni ) i rozkoszuje się w lobby małymi zwyciestwami. Popływane. Poćwiczone. Plecy nie bolą. W nagrodę należy się Joker jak nic. 😝 Mam trochę czasu więc spędzam go tak jak lubię. Na skórzanej kanapie z dobrą kawą pisząc.
Nice. Więcej takich dni.
Muszę sobie taką fajną klimatyczną torbę/plecak kupić pasującą do roweru 🤔na tylny bagażnik.
Ps. Przejechałam prawie dwie nieśpieszne wiewiórki , które nie mogły się zdecydować czy jestem odpowiednio groźna by zrezygnować z śniadanka na środku ścieżki.Wspaniałego tygodnia
Komentarze
Prześlij komentarz