Smile 2

Omlette du Fromage świecie :)

Wczoraj miałam ciężki dzień w pracy, siedziałam od rana do 19, dzisiaj do 21.30 Aramex issue, reviews i takie tam. Na po pracy umówiłam się na bilard, frytki  i ciderka . Na piękne uwieńczenie dynamicznego dnia- kino i Smile 2.
Krótko i na temat. Film bardzo mi się podobał- trochę się trzęsłam, nie wiem na ile ze strachu na ile z zimna, ale film mnie ujął. Podobały mi się ujęcia, główna aktorka- zatęskniłam przez nią aż za długimi pazurami. Dobra była muzyka a  i fabuła niczego sobie- ilość twistów w zupełności mnie zaspokoiła . Przyznaje,  że film zaskoczył mnie w sposób w jaki w przeszłości zaskoczył mnie Joker. Mianowicie pomimo głównego wątku-( wiadomo horror- demon itd)- pojawia się dramat młodej artystki uwikłanej w sieć oczekiwań i pozorów. Wycinając kilka grubych akcji można by z filmu zrobić dramat /thriller psychologiczny. 
W  ogóle w trakcie seansu pomyślałam sobie, że Skye świetnie sprawdziłaby się w roli Amy Winehouse.

Ostaynio widziałam też, speak no Evil . Film do zobaczenia. Bardzo lubię Jamesa MCavoya. Jest świetnym aktorem. Niby są to odgrzewane kotlety bo taki film wyszedł bodaj przed dwu laty i jego nowsza amerykańska wersja  nie zmieniła zbyt wiele- (nie wiem nie widziałam oryginału ) Niemniej ta komedia o kłamaniu na kolacji gdzie ludzie czytają sobie smsy - wydany chyba w każdym jednym kraju europy w niemalże identycznej wersji- nauczył mnie , że ludzie wolą odtwarzać niż tworzyć Także -zero zdziwienia.

Od  ostatniego czwartku mam małą Sunie Maltańczyka w domu. Także jest wesoło. Fajnie widzieć takie dwa sierściuchy radujące się na twój widok pełną gębą. Sunia ma 4 lata i nazywa się Molly. Koleżance wysypała się opieka na ostatnią chwilę, uznałam więc , że możemy się w piątek spotkać  i zapoznać nasze futrzaki żeby zobaczyć czy się dogadają . Mała srajda strasznie przywiązana do swojej mamusi więc nie była zbyt szczęśliwa . W parku było w miare w porządku ale by wiedzieć czy na terytorium Dajmona będzie podobnie - zaproponowałam , że od razu ją zabiorę- w razie czego zanim wyjadą jeszcze na wakacje w przypadku gdyby było kiepsko będzie można coś wymyślić. 
Mała pinda szybko się rozgościła i ustawiła sobie Dajmona. Pachnie trochę jak żul a śpi mi na poduszce nie odstępując mnie na krok ale da się lubić. Coś czuję że będę za nią tęsknić. Niby pies nie w moim typie, sika w domu i ma kitkę- ale na tyle nadrabia charakterem i urokiem , że całkiem mnie kupiła. Dajmon też chyba mógłby się przyzwyczaić. Śpiesznie na nich patrzeć rano jak żywiołowo dreptają rano do lasku. Ten trzesie ogonem a ta mała zawodniczka -czubkiem na głowie próbując dotrzymać mu kroku.
Dajmona zawsze musi być na wierzchu , więc gdy Molly robi kupe  ten zaraz musi narobić na wierzch. Ostatnio był w tym tak skrupulatny że prawie na Molly narobił. Molly jak się budzi z tą potarganą kitką wygląda trochę jak Grazyna, która obudziła się na kacu w latach 90 i wybiera się na gimnastykę do disco Puppy. Jak się jej rozpuści kłaki to trochę nawet taki Jerzy Kryszak. Teraz kuba wojewodzki i Garlic bread.

Ps. Chciałabym drugiego psa i kogoś w stylu
"Chcę mieć z Tobą psa" <3 😆😆😆😆
Będę za Tobą tęskniła mała trzpiotko

Komentarze