Substancja
No to Omelette du fromage świecie!
Może bym coś tak tu w końcu napisała.
Troszku mnie nie było . Wczoraj w końcu dotarłam do kina i użyłam pierwszy raz członkostwa limitless. Zrodziło się bowiem w mojej głowie mocne postanowienie nie korzystania z TV i kanałów streamingowych- tym samym ogranczając się jedynie do wizyt w kinie. Za często kończę przed telewizorem z lektorem lub polskimi napisami. Chciałabym to ograniczyć co najwyżej do WOjewódzkiego I kuchennych rewolucji.
Co z tego wyjdzie, obaczymy. Trzymaj kciuki.
Z wszystkim dostępnych filmów, padło na substancję.
Mix masz sprzecznych opinii mocno mnie zaintrygował a gdy w końcu
znajomy powiedział , że film jest chory i prawie zwymiotował , ciekawość wzięła górę.
No i tak o. Poszłam
Muszę przyznać , że mam bardzo mieszane uczucia. Uwielbiam Demi More. Przemijanie to temat z którym się nie mogę dogadać od dłuższego czasu, a film ten jest długą i mroczną opowieścią o terminie przydatności i o tym jak świat traktuje swoje "towary" . Kobiety w tym temacie mają niewątpliwie bardziej przerąbane. U płci pięknej uroda i młodość zdają się wieść pierwsze skrzypce. Kopiemy się całe życie z koniem by dowieść , że prócz oblicza mamy światu więcej do zaoferowania. Te które oblicze mają marne, zwykle muszą pracować nad sobą i osobowością przez co , gdy tracą młodość zostają przynajmniej z tym nad czym pracowały- lecz te które natura obdarzyła zewnętrznym pięknem- często na nim poprzestają i gdy zaczynają je tracić zostają na lodzie. Samotne smutne i zdesperowane. Często poczucie własnej wartości budujemy na kruchych fundamentach i gdy zostajemy same z sobą. okazuje się , że nawet się nie lubimy.
Pierwsze 40 minut bardzo mi się podobało. Potem wszystko się rozjechało bo film z mrocznej i ciekawej opowieści, dobrej muzyki i ujęć płynnie przechodzi w komedie gore, że człowiek siedzi i zastaniawia się czego nażarł się reżyser i czy jego dealer wciąż żyje.
Biegający spruchniały Quasimodo jedną ręką ciągnący nieprzytomne alter ego- czy wybuchające głowy, to nawet dużo jak dla mnie. Niemniej przyjemnie było znów zasiąść w sali kinowej z wiaderkiem pocpornu. Co prawda zrobionym zdaje się na zjałczałym oleju ale co tam.
Koniec roku zapowiada się obiecująco także będzie w czym wybierać i o czym pisać:
- Joker
- Venom
- Smile 2
- Speak no Evil
- Nosferatu
- Beetlejuice
- Megalopolis
- A different Man
- Never let go
- Mufasa (znowu będę wyć bite 2 g filmu- wiedząc jak skończy Skaza i Mufasa już w ogóle.)
Jeśli chodzi o kaczego ducha to trochę podupadł, braki rekompensuje sobie małymi szczęściami w postaci zakupów , smacznego jedzenia i wina. Jesień jakoś mnie zawsze dojeżdża. Na pocieszenie Adrian Bednarek ogłosił nowego diabełka a i widziałam , że kolejna część Stelli jest w wersji roboczej- także fajno. Potwierdził mi, że audiobooka zrobi Maestro Kosior, więc wspaniale. Brakuje mi już jego świata i głosu Filipa. W sam raz na kocyk kubas kawy i jesienny cozy sezon.
Z dobrych newsów Geryona gulajka całkiem znikneła. - tzn najpierw wybuchła= by potem zniknąć i nadal nie wiemy co to było. W między czasie Dajmon mi trochę chorował ale wychodzimy na prostą. Limit chorób i wizyt weterynaryjnych w liczbie 8 uważam za wyczerpany w tym roku.
ps. Cancelowali Kaosa. Bez sensu . Mówią , że jednak Nie będzie 2 sezonu.
Only murders in the building natomiast gdzieś pod moją nieobecność na Disneyu doczekał się 4 sezonu ! Lekko i przyjemnie wspominam ten serial. Steve Martin jest nieśmiertelny.
Poza tym obejrzało się też Deadpoola w końcu- tutaj nic nie zawiodło jak zawsze :) dobrze się bawiłam, super poczucie humoru, akcja - świetny dobór muzyki i happy end. Co mi trzeba więcej do szczęścia? Muszę zrobić sobie mały maraton.
Aleeeeee pyszkaaaa
Udanego tygodnia🌷
Komentarze
Prześlij komentarz