last days of July
Omlette du Fromage świecie.
Dopadł mnie jakiś dłuższy kryzys egzystencjonalny. Trochę się odsunełam od social mediów bo poczułam, że nie służą mi ostatnio i w ogóle jakoś wtuliłam się w siebie. Usunełam facebooka i instagram z komórki a i weny na pisanie nie miałam.
I tak o. Po malej załamce i bitwie z wątpliwościami ....(a może z rozsądkiem?) Właśnie kupiłam bilety i za 10 dni będe grzać pupę w Polsce. Czeka mnie 24 długich dni oddechu i nic-nie-musienia . Co prawda bilety zakupione bez bagażu, bo drogie w cholere a za bagaż kabinowy chcieli nagle dodatkowe 32 GBP- więc nie wiem jeszcze jak się spakuję na ten miesiac prawie, no ale co tam.
Raz się żyje.
Wczoraj jak już byłam bliska anulowania urlopu czułam się potwornie. Siedziałam w pracy na skraju decyzji, , bo przecież należy być dorosłym rozsądnym i nie można wiecznie tak na krawędzi , że aż spociły mi się z tego wszystkiego oczy. Cięzko rezygnować z czegoś na co czeka się praktycznie cały rok. Na te odrobine lata- odrobine smaku tych dziecięcych wakacji.
Letnie urlopy sa najlepsze. Mają w sobie magię. W stajni jest dużo przyjemniej , człowiek nie marznie, w mieście ogródki żyją ,w pieczyskach się dzieje- u rodziców można rozpalić pysznego grilla - zimne piwko smakuje najlepiej na świecie a i deszcz skrapiający rozgrzaną ziemie, pachnie wspaniale. Teraz więc szaleństwo a martwić się będe póżniej.
Z Klaudią i panią Marzenką pykną nam zaraz 15 lat znajomości. Branzoletka przyjaźni nie znika z mojego nadgarstka na dłużej niż 5 minut. Strasznie ją polubiłam i cieszę się , że zobacze dziewczyny. Ostatni urlop nie poszedł dokładnie po mojej myśli- ciąży mi to i mam nadzieję , że uda się to jakoś nadrobić. Na część urlopu Szacun jedzie ze mną, włochaty dzieciak ląduje u cioci i Wujka Struzika - których uwielbia także choć tutaj zmartwień nie ma. Teraz mały maraton w pracy i zawirowania ze zmianami ale liczę , że przez to urlop będzie smakował tylko lepiej. Geryon ma nadal guzka co bardzo mnie męczy ale zrobiłam na chwilę obecna wszystko co się da z wyjątkiem wywozu do klinki i biopsji pod narkozą-także proszę ja ładnie.. znikaj guzku... Nie teraz gdy jestem już tak blisko realizacji celu i bycia z Gerim na codzień....zabierasz mi całą radość tego wszystkiego. A raczej strach który wywolujesz, zabiera.
Biden jednak abdykował- lepiej późno niż pózniej ale i tak mam silne wewnętrzne przeświadczenie, ze jedyną osobą która mogłaby wygrac z Trumpem jest M. Obama. Nie liczę wiec na happy end w tej kwestii. Obym była mile zaskoczona jak w przypadku Francji. To naprawdę była wielka radość.
Z małych rzeczy- moje życie jest znacznie lepsze od kiedy pojawiły się w nim tościki z Caremlised Red onion chutney. Jakie to jest dobre. o mamo! pychota. Z czystym sumieniem moge powiedziec , że się w czymś zakochałam w UK ( z wyjątkiem malowniczej architektury i krajobrazów of course)
W polszy planuje zrobić długo wyczekiwanego deadpoola i może kod zła. Dziś po pracy pizzaaaaaa. Wojewódzki zmienił chyba dziewczynę. Kobita ma 32 lata a w komentarzach doczytałam się pochwał , że w końcu jakaś dojrzała kobieta. Załamkaaa.
PS: Ja nadal uzalezniona od F.Kosiora i audiobooków- spędzam z nimi godziny. Teraz na świeczniku Izabela Janiszewska i ludzie z mgły.
I tak to tak. Wspaniałego tygodnia.
Ps 2. Właśnie doczytałam że Chutney pochodzi z.... Indii. Tak właśnie pewnie trafiły do UK.... z indyjskimi zkolonizowanymi służącymi. - 50 punktów dla UKeja.
Komentarze
Prześlij komentarz