3rd week of May
Omlette du fromage świecie :)
No i tak. Wszystko co dobre szybko się kończy. To był dobry czas. Dobry Urlop. Dobry Maj. Bez demonów , lewych akcji i wyrzutów sumienia. Stajnia i Geri rozkochały mnie w sobie na nowo. Mnóstwo rzeczy robiłam po raz pierwszy. Galopowałam na Gerim a nawet zaliczyłam lekcję lonżowania. Raz mi się nawet spłoszył. Uwielbiam takie uczucia, które wciąż odżywają na nowo i na nowo... Nawet jak na chwilę wiatr zdaje się cichnąć , zaraz wraca ze zdwojoną siłą.
Udało się też w końcu odwiedzić stare śmieci na Półwyspie Helskim. Zafundowałam sobie solidną dawkę dobrych wspomnień i rozbudziłam zainteresowanie Kitem. Wystartowałam i pomogłam w lądowaniu Tacie. Uwielbiam ten klimat polskich piaszczystych plaż i wiosek surferskich. Mogłabym się odnaleźć w tym mniej szpanserkim fyrtelku tego świata. Lekki plecak, lekka deska. Niewiele wiatru i wio. Uwielbiam wspomnienia poranków na Nowej Maszoperii. Kempingowy stoliczek parasol i lato z Radiem. Nawet zapach glonów schnących od strony zatoki działa na mnie kojąco. Całe moje dzieciństwo , co drugi rok jak tylko tata był na miejscu-jezdziliśmy całą rodziną na kemping na niemal całe 2 miesiące pod namiot. Namiot był jak wielki dom - niebieski z dwoma sypialniami i przedsionkiem. Stawiało się go prawie cały dzień ale było warto. Mieściliśmy się tam w czwórkę + Maja- nasza ukochana suczka bokser . Niczego nikomu nie brakowało. Tata całe dni spędzał na wodzie, lub na plaży -czekając na wiatr. Mama smażyła się na mahoń lub robiła swoje mamine sprawy, a siora i ja, rozbijałyśmy się z gangiem innych dzieciaków lub udawałyśmy syreny.
Szczególnie w pamieć zapadło mi jedno lato , to był chyba rok 2000- królowało "ich troje" a ja zaprzyjaźniłam się z ludźmi z obozu surferskiego. Nigdy wcześniej i pózniej kopytka z kapustą nie smakowały tak dobrze jak w barze na Maszoperii u rodziców Natalii. Pamiętam, że cudnie śpiewała. Był Leszek , był Matrix. ojoj. To było wspaniałe lato.
Pamiętam jak Z Mamą w świetlicy, po raz pierwszy oglądałam wejście smoka .Później łapałam na wydmach zające. Przynajmniej próbowałam.
Innego lata zaczytywałam się wieczorami książkami Anne Rice w przyczepie kempingowej. Powoli zakochiwałam się w Lestacie i posiadłości Blackwood z słuchawkami i Kornem na uszach. Za dnia próbowałam swoich sił na windsurfingu . Pierwsze lato po chorobie. Miałam Niebieskie włosy. Pamiętam też samotność w sieci kupioną w Jastarnii. Pamiętam byłam cała dzika tego lata. Gdybym znów mogła mieć 14 lat - nie poszłabym w to.
Pamiętam , że ostani raz na dłużej byłam tam z Pawłem- moją pierwszą miłością. Mialam wtedy jakieś 15 lat -Paweł 16. ( czyli przeszło już 17 lat a mimo to Jastarnia wydała mi się tak znajoma jakbym ją opuściła zaledwie wczoraj. Zabawne , że mineło o 2 lata więcej niż wtedy żyłam na świecie). Pamiętam to jak dziś. Poszliśmy w nocy nad morze i kąpaliśmy się w dzikim sztormie. Fale przykrywały mnie o 2 głowy. Następnego dnia miałam siniaki na nadgarstku jak po sesji BDSM- Paweł trzymał mnie mocno żebym się nie utopiła. To była moc żywiołu. Jedna fala i człowiek był 3 metry bliżej falochronu. Pamiętam , że jak wyskoczyliśmy z wody byliśmy wykończeni i było nam bardzo zimno . Biegliśmy przez las opatuleni ręcznikiem a potem spaliśmy jak zabici . W namiocie mieszkała moja siostra, Paweł i ja. Spędziliśmy tak chyba miesiąc. Rodzice się na to zgodzili bo inaczej bym im zwyczajnie nie dała żyć a Oni nie mogliby spokojnie wyjechać. Takie z nas były gagatki papużki nierozłączki. Rodzice mieszkali z rocznym bobasem - moim bratem w jakimś pokoju w Jastarnii i odwiedzali nas od czasu do czasu. Nie mieli z nami łatwo. Oj Nie mieli.
Jak zwykle miałam mocne postanowienie spisywać każdy jeden z dwudzistu czterech dni urlopu , ale wyszło jak zawsze. Notatnika nawet nie wyciągnełam z torby a pióra nie wziełam. Wiadomka.
Wakacje były długie i intensywne. Wydawało mi się , że totalnie oczyściłam głowę z służbowych spraw ale wystarczyło przekroczyć próg firmy by wbić się w rytm i wszystko sobie przypomnieć. Lubię tą ludzką zdolność.
Firma redukuje etaty. Uwielbiam swoją pracę ale tylko ona mnie tu trzyma. Odprawy są trochę kuszące. Starczyłoby na gładki start. Okazja może sie nie powtórzyć. W domu jestem szczęśliwsza. Sama nie wiem, a może nie jestem? Cały zcas gryzę się z wątpliwością czy tęsknota nie nabudowała się na starej zasadzie wszędzie dobrze gdzie nas nie ma.
Od dzisiaj cały przyszły tydzień będziemy mieli pod opieką drugiego psa, także będzie się działo. Jutro wolne- spędze z nimi dużo czasu , oby była pogoda to pójdziemy wyszaleć sie do parku. Jest ogień między Dajmonem a Bezą.. Dimmuś biega cały szczęśliwy. Chyba się zakochał. Niestety szczeniaków nie będzie bo sunia sterylna. I cały misterny plan w piiiizdduuu.
Ps: Skończyłam nową Stellę Bednarka. Duet Kosior i Bednarek biorę w ciemno od razu. Nowy Kuba zrobiłby mi dobrze. Mam nadzieję , że już się pisze. Poza tym 8 sezonów Dextera na Nerflixie , a w UK już sprzedają bilety na Deadpoola 3 do tego nowy mad max . tra la la
Komentarze
Prześlij komentarz