No i kolejna sobota na świeczniku. Siedzę sobie w pracy z teamem który lubię , wykonując pracę którą lubię, w firmię w którą wierzę. Na dodatek na biurku stoi kubek , który łechta mnie estetycznie bo jest zwyczajnie ładny a żeby tego było mało -wypełnia go pyszna kawa. Lubię takie małe szczęścia. Czarny skórzany planner, Elegancki długopis. Wszystko mi się zgadza. Odczuwam spokój.
Przede mną dwa dni wolnego. Nie mam jeszcze planu ale mam nadzieję, że ich nie przebimbam. Kiedyś praca zdalna wydawała mi się atrakcyjna ale będąc szczera ze sobą - myślę, że by mnie wykończyła. Utonełabym w miałkości dnia codziennego. Moje najbardziej produktywne dni, to te kiedy zrywam się zaspana do pracy, a obowiązki zmuszają mnie do interakcji z otoczeniem.
Zaczynam siebie coraz bardziej lubić bo fundamenty zdaję się coraz bardziej solidne wraz ze zdobywanym doświadczeniem. Na rzeczywitość się nieco znieczuliłam by nie oszaleć. Przez miesiące czułam się jakby ktoś trenował na mnie wiwisekcje. Cyrki PIS... pandemia , rok od czasu gdy Rosja zaatakowała Ukraine. ...Iran .. trzęsienia ziemi... manifestacje...raporty ofiar.
Rok od czasu kiedy Szuja mnie połamał -redukując moją otwartość na ludzi i nowe doświadczenia.
Wstałam z kolan. Otrzepałam nogi. Z wielkiego uniesienia nie zostało nawet jedno dobre wspomnienie. Kłamać nie będę, że silniejsza bo jedynie blizn przybyło, jednak w pewnym sensie uczyniło mnie to bardziej charakterną.
A charakterność może się podobać.
Ostatecznie cieszę się, ze piramida moich potrzeb jest na tyle zaspokojona by powstawały takie posty o niczym. Spotykam coraz więcej ludzi którzy doceniają mój sposób myślenia i widzenia świata- co lepsze sama dostrzegam coraz więcej takich ludzi koło siebie. Ku mojemu zaskoczeniu to ludzie w moim wieku. Słucham 31 latka i przytakuje ze zdziwieniem i uznaniem. Zwykłam zadawać się ze starszymi - imponowali mi i zdawali się mnie uczyć - ale teraz uświadomiłam sobie, że być może dlatego zawsze czułam się jak kwadratowy klocek , który małpka próbuje włożyć w trójkątny otwór.
Moje pokolenie i czasy w których żyje zdają mi się znacznie ciekawsze niż zwykłam sądzić.
Nie chce mi się szukać chłopaka, bawić w zaręczyny i ślub.
Płodzić dzieci i przekazywać traum i dysfunkcji. Definiować przez ten pryzmat .
( Nie znaczy to, że nie potrzebuje bliskości, intymności czy stymulacji, co to ,to nie).
To mnie męczy i przeraża ale co najgorsze nie widzę w tym głębszego sensu. Ludzie stają się więźniami żyć, które sami sobie ułożyli- czasami nigdy nie zastanawiając się czy tego wlaśnie chcą i czy to dla nich dobre.
A życie jest takie krótkie i kruche.
Zdecydowanie zbyt krótkie by łudzić się iluzją stałości i pewności.
By wejść w tryb autopilota.
......A potem ranią się okrutnie by już nigdy w pełni nie dojść do siebie.
-Myśląc o sobie i o tym by być szczerym ze sobą -
nie zapominajmy, że możemy bezlitośnie krzywdzić innch odbierając im długoterminowo ufność, poczucie bezpieczeństwa czy poczucie własnej wartości. Nikt nie zasługuje na zdradę przez człowieka , kóremu ufa , powierza siebie i swoje najskrytrze sekrety.
Usuwanie gruntu spod stóp - to koszmarne uczucie.
Niektórzy ludzie się z tego wylizują-
Inni nigdy nie dochodzą do siebie.
Pogrążają się w żółci, zgorzknieniu i nałogach
-Umierają w samotności beznamiętni
totalnie rozczarowani życiem.
Mamy rzeczywisty impact na życie i samopoczucie ludzi w naszym otoczeniu.
Nasza wolność kończy się tam gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka.
Nie dla każdej postaci Disneya historia kończy się happy endem...
Starajmy się o tym pamiętać.
Z malych Tygodniowych radości:
Wyszedł Nowy sezon You na netflixie
no i miejsce miała długowyczekiwana Premiera Hogwarts legacy na Pleju😁
R-A-D-O-Ś-Ć
Wspaniałego weekendu!
Komentarze
Prześlij komentarz