5 Luty
Dzisiaj jadę do Londynu na koncert Tarji
(byłej ale i najlepszej wokalistki Nightwish 96-05)
Wstałam więc o 4.30 am by o 6 am być w pracy i szybciej skończyć.
Plan-upolować pociąg około 4pm, by dotrzeć do Camden town na czas i jeszcze odstawić jakąś małą integracje z towarzyszami podróży.
Na chwile obecną mamy 6:55am a ja piję drugą kawę.
Extraaaa
Jak tak dalej pójdzie to będe chrapac podpierając ściany.
Ekscytacja?
Hmmm
Troszkę się cieszę bo dawno nie byłam na koncercie- i lubię energię Camden
Poza tym czas wpuścić nowych ludzi do swojego życia.
Ale I troszkę się nie cieszę bo pewnie będzie tłok.
Tłok mnie stresuje a kolejek nie lubię.
Sama płyta in the Raw też mnie jakoś mega nie uwiodła.
Niemniej z przyjemnością dodam to wydarzenie do swoich wspomnień.
Chcę więcej doświadczać.
Jestem odrobine zła na siebie, bo wczoraj grała Epica i Apocaliptica a chyba mam do nich więcej sentymentu.
Jutro i pojutrze wolne także hajda bajda piekła nie ma ;)
Trzeba troszku pogrzeszyć.
Szacun zostaje w domu, Brak rozsądnego holownika- zatem szanse, że Londyn mnie porwie
-niebezpiecznie wzrosły.
Ostatni pociąg do miasteczka nieopodal 23:55
do mojego miasteczka 23:25
no zobaczymy co z tego wyjdzie
i czy nie utknę w Londynie do jutra :)
Spontaniczny plan zawsze spoko 😝
Bawmy się!
Wspaniałej niedzieli!
Komentarze
Prześlij komentarz