Przed urlopowo 22

Hey You! 👥

Z rzeczy smutnych - (abstrahując od tego co sądze o monarchii i jej użyteczności)  zmarła królowa Elżbieta. Nie będę dramatyzować. Dożyła bowiem pięknego wieku i odeszła w otoczeniu bliskich ludzi, zachowując sprawność do samego końca- co mało komu przypada w udziale. Zostawie  tu  jednak rozczulającą grafikę dla uczczenia tej kochającej psy i konie- kobiety. W moim odczuciu imponująco oddanej i wiernej sprawom, w które wierzyła. Nie lubię gdy odchodzą ludzie którzy byli od zawsze. Minuta ciszy w pracy przyprawiła mnie o gęsią skórkę , podobnie jak odstąpienie od strajku pracowników Royal maila (odpowiednik poczty Polskiej).  Duże wyzwania stoją przed Londynem i Wielką Brytanią. Zastanawiam się w jaki sposób dotknie nas to tutaj w tej małej wiosce pod stolicą. Brexit, Covid , napad ruskich na Ukrainę a teraz jeszcze śmierć królowej. Cały świat ma klopoty ale Wielka Brytania to zalicza teraz normalnie jakieś mroczne wieki  ...a tu przed nami jeszcze pogrzeb i koronacja....💰💰💰💸

Okej, przepędzając czarne chmurki , mamy piątek .  Czas ucieka, tik tak,tik tak. 4 miesiące mineły od czasu obrania decyzji o powrocie do Polski. Zostało 20 miesięcy.🙈🙉🙊  Za tydzień o tej porze będe już w Polszy. 21 dni odcięcia od Ukejskich realiów i rzeczywistości dobrze mi zrobią. Przewietrze głowę i zobaczymy co dalej z tym planem. Kazdy urlop coś zmienia , coś zamyka , coś otwiera. Bywa boleśnie ale i bardzo przyjemnie. Niestety zrządzeniem losu na ostatnim wybuchła wojna, bliscy mieli ostry COVID a mnie sponiewierało dodatkowo kilka osobistych spraw. Mam nadzieję, że ten będzie lepszy i oszczędzi mi tego typu wrażeń.

Przede mną wolny weekend, w środę interview na nowe wyższe i lepiej płatne stanowisko.        (trzymać kciuki 😁sianko na sianko zawsze się przyda a Geri najbardziej ze wszystkiego to jeść lubi, zresztą chyba jeszcze nie opijaliśmy nigdy mojego awansu jako tako 😁? )

 W czwartek po pracy wsiadam w autko i sunę na lotnisko. Jak wszystko pójdzie pomyślnie wyląduje w moim ulubionym porcie lotniczym w Gdańsku. Tam dwie godzinki w oczekiwaniu na busa , tradycyjne selfie w najbardziej przekombinowanym kibelku świata i wio. W Bdg jestem w okolicy 5 rano w piątek. Potem kimka do 9 u siostry no i ruszamy. Friday jest napięty i szalony. Pierwsze spotkanie o 10 rano, potem kawka z mamą, jakiś fryzjer  i kilka innych rzeczy do ogarnięcia a wieczorem spotkanie z przyjaciółmi. Lubię to tempo i kompleksowy serwis. ;) Czuję się królową świata. Po drodzę z miasta zahaczę o ogródek, może mi się trafi zmiana M. żeby się chociaź przywitać. Ostatecznie nogi pewnie jak zwykle zaniosą do Bourbona/Merlina.  Mam ochotę potańczyć.

W sobotę 17 września chciałabym spędzić czas z mamą i pojechać do zaprzyjaznionej stajni. Pobyć trochę ze zwierzakami i przypomnieć sobie do czego służą niektóre mięśnie zanim podejmę jakieś próby wsiadania na mojego malucha. Wieczorem jak sił starczy to spotkanie w mieście. 

W niedziele, no najpóźniej poniedziałek- chcę dostać się do mroczy do Geriego i Danusi 💪💪💪                       Z założenia w tygodniu mam zamiar obozować w Wyrzy. Specjalnie unikam umawiania spotkań w środku tygodnia. Pragnę znów poczuć smak życia w stajni. Slow Life. Bez pospiechu i szukania transportu. Bez niedoczasu, goniących planów i oddechu na karku. Marzy mi się by tam solidnie posiedzieć i znów poczuć ten klimat jezdzieckich obozów. Spiworek. Wstawania na karmienie, wyprowadzania, czyszczenia, sprzątania.  Chcę obserwować i chłonąć wiedze a mam od kogo i dla kogo. Nic tylko korzystać. Ja już nawet tęsknie za zapachem pasty do skór.  Chce mi się wypastowac siodło a przecież jeszcze do niedawna czyszczenie i konserwacja sprzetu - to był  przykry obowiązek. 🙈😅sic! 

Jestem strasznie podekscytowana tym etapem . Długo na to czekałam. Po czterech latach wyrzeczeń i zaciskania pasa ale  i motywujących/napędzających wyobrażeń o tym jak to będzie w przyszlości,  w końcu będe mogła spędzić czas i poznać mojego zwierzaka należycie. Przenieść ze sfery sacrum do profanum. "Zcodziennić to".  Bardzo tego potrzebuje. W lutym jednak temperatura dawała się we znaki a i my byliśmy na nieco innym etapie. Jakoś niezbyt pewnie i śmiało się czułam jeszcze w nowym miejscu, w nowej roli. mam w sobie wewnętrzne przekonanie, że teraz będzie inaczej. Przełomowo. Niemniej doświadzcenie pokazuje, że im mniej się na coś cieszę  - tym fajniej wychodzi.  Oczekiwania to rodzeństwo rozczarowań, staram się więc tonowac, studzić zapał .... 

Bezskutecznie .  Wiadomo. 😁




Komentarze