Schyłek Sierpnia
Kurcze. Dużo się dzieje ostatnio we mnie i do okoła mnie. Myśli się nawarstwiają. Buzuje we mnie dużo sprzecznych emocji . W niezbyt wielkim ciele znajduje się miejsce na miłość i nienawiść . Na szacunek, uwielbienie ale i na pogardę. Na nadzieje i zwątpienie. Zdecydowanie tkwie poza strefą komfortu i czuję dyskomfort. Mam w sobie duźo palącego żalu i niechęci , i pomimo starań nie umiem ich zutylizować. Przez to samą siebie, lubię jakoś mniej. Moja i tak już marna jak mi się wydawało zdolność zaufania, została ostro nadszarpnięta. Coś ciężko tąpneło w moim otwarciu na nowe znajomości i właściwie nie wiem czy mi się chcę i jestem gotowa by zaczynać od poczatku. Mijający rok przyniósł mi wiedzę o tym jak ludzie potrafią kłamać , oszukiwać i krzywdzić innych - równocześnie utrzymując, że kogoś kochają lub powtarzając ze łzami w oczach wyznania o miłości i i Twojej ważności w hierarchi ich wartości. Potrafią błagać, płakać , nieustannie poniżać się by osiągnąc swój cel, równoczesnie prowadząc drugie,trzecie a może i czwarte życie równolegle....no ale co lepsze w akompaniamencie kolegów, którzy wiedzą jak się sprawy mają. Bez mrugnięcia okiem. Bawiąc się kobietami i ich emocjami jak szmacianymi lalkami. Jak można zawracać komuś gitare blisko 1.5 roku bełkocząc banały dwadzieścia cztery godziny na dobę z telefonem przykleionym do ręki. Gdy nie zadziała urok osobisty i rozsiewanie wizji o pięknej wspólnej przyszłości - nadużywać empatii i wrażliwości -wzbudzając troskę i litość. Nie umiem tego zrozumieć. Nie umiem tego wybaczyć. Nie umiem tego szanować ...i sama przez to czuję się robaczywa. Niezbyt przyjemna nauczka. Boję się, że w konsekwencji, nie zdołam odblokować w sobie na powrót- zdolności do zaufania nowemu kompanowi. Zawiodłam się na sobie. Niby ostrożna i niegłupia a proszę. Dałam się wyprowadzić w pole jak mała dziewczynka. Nie chcę być paranoiczką -ale obcowanie z takimi dysfukcyjnymi ludzmi niestety do tego prowadzi. Ile jeszcze osób tak skrzywdzą? Ojcowie córek. Dramat.🙈
Za nami bardzo niegrzeczny urodzinowy grill. Zabawa była przednia . Zabawa po zabawie jeszcze lepsza. Trzeźwy nie wyszedł nikt, także czuję, że spełniłam swoją gospodarską misję. Solenizat szczęśliwy i usmiechnięty od ucha do ucha -jak być powinno. Sąsiedzi no nieco mniej. Trzeba będzie kupić przeprosinową flaszkę. Nie pospali. Za trzy dni letnia firmowa impreza no a zaraz trzeba pakować walizkę na urlop. Oficjalnie stane w kolejce po przeczep wątroby. Bardzo już tęsknie za twarzami bliskich. Nauczyłam się doceniać ludzi którzy tkwią przy moim boku kochają i szanują mnie nawet w mojej najgorszej wersji. To rzadkie ( Zwłaszcza , że Miss Hyde potrafi dać popis) a ja mam szczęście mieć kilkoro przy sobie. Nie mogę się też doczekać powiewu cieplego oddechu z chrap mojego rumaka. Tęsknie za jego zapachem, za stajenną pracą i cichym radyjkiem w tle.
Z ogłoszeń duszy pasterskich:
Pare postów temu, radośnie napisałam , że wróce do Polski w przeciągu dwóch lat jesli nie dostanę awansu i się nie zakocham no i....oczywiście , że pojawił się awans na horyzoncie. Zobaczymy czy się uda . Trzymajcie kciuki. Mogą się przydać. Czuję, że wyrosłam z roli na obecnym stanowisku i nowe wyzwania niewątpliwie są mi potrzebne by wykopać się z tej stagnacji intelektualnej...o ekstra kasce nie wspominając. Fajnie byłoby mieć Geriego przy boku na codzień .
Wspaniałego weekendu mordziaki.
Komentarze
Prześlij komentarz