Weekly Update
No i przyszedł kolejny weekend. Muszę przyznać, że tydzień był całkiem na plus .
Treningi wchodzą gładziutko jak nigdy, udaje się utrzymać czystą miche i inne nowe nawyki. Podoba mi się to co zaczynam widzieć w lustrze, ale przede wszystkim podoba mi się optymizm, łagodność i ufność, która zakorzenia się w mojej głowie - Jakieś wewnętrzne przekonanie, że będzie dobrze. Mogę śmiało powiedzieć, że bywam szczęśliwa pomimo tego, że jestem na życiowym skrzyżowaniu. Dziwny, intesywny okres ale czuję, że z perspektywy czasu będzie mi go brakować. Mam ochotę kurczowo chwycić się wiosny by nigdy nie odeszła. To całkiem inne życie gdy wita Cię słońce, a po pracy możesz wypić świeżo zmieloną kawe w ogrodzie. Lato na horyzoncie jak obietnica. Energia i pomysły mnie nie opuszczają. Podjełam pewne kroki związane z uporządkowaniem swojego życia by mieć spokojną głowę i móc się skupić na działaniu w obranym kierunku. Narazie nie będe zapeszać ale kciuki się przydadzą.
Z nowinek: Wczoraj była pani od dopasowywania siodła. Zmierzyła Geryona, sprawdziła siodło i zabrała na warsztat. Za dwa tygodnie , będzie gotowe. Bardzo ucieszyła mnie wiadomością , że to Meastoso De lux i jest jak szyte na miare dla Geriego. Jedyne co trzeba, to wypełnić ubite panele. - Extra. Oprócz tego zrobiłam research i ma fajne opienie. Ponoć miekkie i głebokie- usadzające ale nienachalnie. Petarda, do tego właściwie samo do nas przyszło. Także jedna zagwozdka z głowy. Niestety równiez wczoraj zwierzak postanowił się zasabotować i się gdzieś uderzył. Giczała trochę spuchła i grzeje , ale nie panikuje. Miejmy nadzieje, że się wchłonie i zaraz o tym zapomnimy.
Z ciekawostek : Hiszpania wprowadza "urlop menstruacyjny" :) gdyby nie to , że starsznie tęskno mi do Polski -pewnie tam właśnie skierowałabym swoje następne kroki. Spain jest świetna. Na Teneryfie czułam się jak u siebie. Wyspiarze mają ogniste temperamenty a co wazniejsze - sieste. Siesta wymiata. Oczywiście o ile nie jesteś petentem .Język w sumie też mi odpowiada i ponoć nie jest trudny do nauczenia. Chiałabym zrobić podejście . Wstrzymuje się jeszczę. Nadal mam niezadawalający angielski, a nie chce łapać pięciu srok za ogon -Jak udomowię jedną przyzwoicie- zaczniemy działać. Byle życia starczyło.
Bad News: Kończy mi się próbna subskrybcja #Canva app, a niestety nie znalazłam 4 chętnych by rozłożyć koszty. Grafiki mogą więc zubożeć przynajmniej do czasu aż nie wypracuje jakiś wolnych środków lub nie przysiądę do tych moich nieszczęsnych podręczników photoshoopa. No niestety . Coś za coś. Niemniej appka jest świetna i bardzo polecam, zwłaszcza ludziom z małymi firmami którzy chcą nieco zaoszczedzić, a są gotowi przysiąść samemu do projektów graficznych/marketingowych marki. Team może liczyć 5 osób a wtedy koszt to jedynie 20f rocznie. Bez krzywdy. Prosta intuicyjna obsługa - opanowanie zajmuje czasu tyle co nic (bankowo mniej niż produkty adobe a i taniej wychodzi suma sumarum- zdaje się). No ale wiadomo - to inna bajka. Jak zerówka przy uniwersytecie jeśli chodzi o możliwości. Czyli ponownie-Coś za coś.
Z przemyśleń: Wczoraj na FB przewinął mi się post z cytatem Churchilla „Nigdy nie rezygnuj z czegoś, o czym nie możesz przestać myśleć nawet na jeden dzień". - I myślę sobie, że taka złota myśl to wprowadza więcej szkody niz pożytku. Jeśli jesteś osobą z zaburzeniami kompulsywnymi czy masz problemy z uzaleznieniami wszelkiego typu - nie polecałabym iść tą drogą. Poginaj raczej do terapeuty, który pomoże zrozumiec jaka potrzeba za tym Twoim myśleniem stoi a potem razem ją przepracujcie. Nie wszystko złoto co się świeci i nie wszystko co nie daje nam spokoju, jest dla nas dobre i da nam szczęście. Zwykle po prostu zawieszając się na czymś podświadomie uciekamy przed czymś innym.
Komentarze
Prześlij komentarz