Otoczeni przez Narcyzów
Tytułem wstępu dziś mój mały brat kończy 16 lat. Wszystkiego najlepszego ! Wczoraj kłóciłyśmy się z Pauliną kto Ci zmieni pieluchę, a lada chwila będziemy mogli wyskoczyć razem na piwo. (sic!)
Właśnie skończyłam czytać #otoczeniprzeznarcyzów Thomasa Eriksona i muszę przyznać, że mam mieszane uczucia. Z perspektywy ofiary -lektura pomocna i ciekawa, natomiast z punktu widzenia narcyza-przerąbane. Najlepiej od razu iść się pochlastać. Szkodliwa i krzywdząca. Jakkolwiek morał z ksiązki zdaje się płynąć taki, że rozsądek i zachowawczość uczuciowa to dobry i potrzebny bagaż doświadczeń . Obowiązkiem ludzi inteligentnych jest wątpić, nawet jesli tracimy trochę na spontaniczności w tym wszystkim. Zdecydowanie warto słuchać intuicji i nie pakowac się w relacje na hip hip hurra. Jesli ktoś jest zbyt wylewny, a coś wydaje się zbyt piękne, by było prawdziwe, prawdopodobnie-nie jest prawdziwe! Trzeba obserwować zachowania człowieka. Jak traktuje bliskich ludzi : Rodziców, partnerów, byłych. Z dużym prawdopodobieństwem czeka nas to samo. Co mówi o przyjaciołach. Czy szanuje ich prywatność? Zdradza ich sekrety i ujawnia słabości? Jak zachowuje się gdy jesteście sami ? Jak w towarzystwie ? Jak gdy wypije? Czego szuka i oczekuje od życia ? Czy idziemy w tym samym kierunku?
Nastawić radio-odbiornik na wyłapywanie dysonansów i wyraźnych niespójności. Dzielić przez sto, komunikaty werbalne bo można się nieźle nadziać. Gdy tablica kontrolna świeci na czerwono warto się zastanowić dlaczego i czasami zaufać przeczuciu. Oczywiście, że można ignorować sygnały, tkwiąc w schematach, ciagle popełniać te same błędy -oczekując innych rezultatów...tylko czy nie szkoda naszego czasu i rozczarowań , które ostatecznie czynią nas tak naprawdę jedynie bardziej zniszczonymi i otwartymi na mało korzystne kompromisy ? Nadziejesz się na mine- a potem liżesz rany kilka tygodni, miesięcy czy nawet lat. Zauroczenie to nic innego jak upijający nas koktajl substancji chemicznych. Przytrafia się nam w życiu wielokrotnie. Nie jesteśmy bezwolni. Drinka można odmówić. Można go też sączyć. Można próbować po łyczku wielu smaków, zanim postanowimy po prostu zalać gwizdek na całego. Noc wtedy potrwa dłużej. Nie każdy drink będzie nam smakował, a inny po 15 minutach odbije się czkawką. Szkoda marnować pokłady energi na negatywne emocje Zbierać dodatkowy balast do przepracowania, gdy kurtyna opadnie. A ona przecież zawsze w końcu opada.
A jeśli mamy mieć kaca- to chociaż żeby było warto, nie?
Uważam więc, że czasami po prostu należałoby zwolnić na starcie. Próbować małymi łyczkami . Zainwestować czas i wyostrzyć zmysły. Użyć mózgu i analitycznego myślenia. Dać szydłu wyjść z worka, zanim na dobre się zaangażujemy. Zastanowić się czy to co mamy w ustach rzeczywiście nam smakuje - zanim kupimy całą butelkę . A może tylko bylismy spragnieni ? Może po zaspokojeniu potrzeby stracimy zainteresowanie. Butelka skończy jak kolejny bubel - który trzeba odkurzać przed przyjściem gości?
Dopiero gdy inspektor z działu racjonalności ostatecznie zatwierdzi wersje departamentu chemii, możemy dać całą na przód . Bez zgody inspektora, zwieńczonej pieczątką -zalecam uregulowac rachunek i zakończyć degustację.
W ten sposób mamy Happy End bez złamanych serc, łez i strat w ludziach.
Dobre zakończenie.
Wspaniałego weekendu 🙅🙅🙅
niepotrzebne skreslić**

Komentarze
Prześlij komentarz