Mulholland Drive

Możemy przeżyć życie u boku człowieka którego tak naprawdę nie znamy. Ostatnie dni to długa bezsenna przejażdżka po Mulholland Drive. Jedziemy w niebieskim prosiaku, pełnym  zapachu seksu i Jazzowego dymu . Ciężki Lynchowy klimat. Absolutna Psychodela ale i godziny rozmów równoległe do Naszej Virtual Reality. Mam absolutnie przeciążony procesor i silne wrażenie, że doświadczam na sobie- na żywca jakiegoś skoku ewolucyjnego.Nie mam pojęcia dokąd jedziemy ale tak dobrze mi się jedzie, że nie chce mi się o to martwić. Moje zmysły szaleją i wołają o więcej .

Be quiet and drive...

To magiczne dwa miesiące...

...i najdziwniejsze 4 dni od dawna.


Komentarze

Prześlij komentarz